Nigdy nie czułam potrzeby kupienia i używania jakiejkolwiek bazy pod cienie. Nigdy też nie miałam większego problemu z utrzymywaniem się cieni na moich powiekach, jednak ponad pół roku temu przed ślubem postanowiłam coś kupić. Do ślubu malowałam się sama i mając na uwadze kilkunastogodzinne tańce i extremalne jak dla mnie warunki dla trwałości makijażu, pomyślałam, że taki produkt jest dla mnie niezbędny! Spontanicznie bedąc na zakupach w naturze, skuszona płynącymi zewsząd pozytywnymi opiniami odnośnie firmy kobo, kupiłam bazę pod cienie własnie tej firmy i do tej pory żałuje wydania tych 16zł!!!
Jak obiecuje nam producent:"poprawia intensywność koloru, trwałość cieni i ułatwia aplikację"
Że jak?!?! śmiechu warte! Chyba ktoś, kto wymyślił ten napis na opakowaniu miał bardzo duże poczucie humoru. Uciekajcie od tej bazy jak najdalej!
- cienie się na niej rolują praktycznie od razu
- przy nałożeniu bardzo cienkiej warstwy lub troche grubszej efekt jest ten sam- cienie są, ale na pewno nie na powiece
- już na palcu widać, że robią się brzydkie grudy,a produkt nie ułatwia aplikacji ani samego siebie ani tym bardziej cieni
- nie zauważyłam poprawy intensywności koloru w stopniu mnie zadowalającym
- nie wiem po co, ale produkt zawiera mini drobinki, które nie wiem co miałyby mieć za zadanie.
Bardzo się cieszę, że kupiłam tą baze przed ślubem i nie użyłam jej w ciemno w dniu ślubu. Ogromnie się rozczarowałam tym produktem. Z tego co mówiła mi koleżanka ona ma dokładnie takie same odczucia, więc albo obie trafiłyśmy na feler, albo po prostu produkt jest do d.. :/
No i pojechałam po kobo ;) dużo dobrego słyszałam o pigmentach tej marki, więc mam nadzieję, że moje następne podejście do kobo będzie bardziej udane :)
Na koniec- przyszło moje etui do telefonu i nie będę robić kolejnego "pojazdu" po sprzedawcy, ale oceńcie same... Koło mint green to nawet nie leżalo.... Nie będę reklamować, bo kolor może być, a obudowa jest na prawdę bardzo solidnie wykonana i jeśli chodzi o ochronę telefonu to jestem zadowolona. Aparat trochę przekłamuję i kolor jest bradziej "wściekły" i intensywny, po prostu INTENSYWNY TURKUS
Też mam tą bezę i denerwuje mnie w niej to, że ma pełno wielkich świecących drobin - także odpada przy matowym makijażu - a taki najczęściej wykonuję. Do tego po co ten intensywny zapach - jakby tam wlali litr perfum :/ Do tego bardzo szybko mi zaczęła wysychać i skawalać się :/ nie da się tego zaaplikować na powiekę, bo się roluje. Totalna porażka i żałuję każdej wydanej na to coś złotówki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie!! Zapomniałam dodać,że śmierdzi jak stara lampucera, bo nie da się tego inaczej określić. Też żałuje każdej wydanej złotówki :(
UsuńJa polecam ArtDeco właśnie kupiłam drugi słoiczek i jest rewelacyjna
OdpowiedzUsuństrasznie się zraziłam do baz, ale jak mi przejdzie to chyba ją kupię.... wszyscy zachwalają :D
Usuńno faktycznie inny kolor niż mint green :)
OdpowiedzUsuńale tylko troszkę ;)
Usuńwłaśnie szukam jakiejś niezłej bazy, dobrze, że tu do Ciebie trafiłam:)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mam nadzieję uchroniłam Cię od kupna tego badziewia :)
Usuńno kolorek wcale nie przypomina mint green!
OdpowiedzUsuńsprzedawca miał bujną wyobraźnie ;)
UsuńJa też się rozglądam za jakaś dobra baza,fajnie,że Cię znalazłam w gąszczu blogerek :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbiszkopcik86
Tak jak mówiła Aga W, podobno warto wypróbować ArtDeco :)
UsuńTwój blog został nominowany do Liebster Blog Award, Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPo szczegóły zapraszam na http://kocham-makijaz.blogspot.com/
Pozdrawiam:)
Dziękuję :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMiałam tę bazę . Byłam średnio zadowolona.
OdpowiedzUsuńja nie jestem w ogóle zadowolona :( dziadostwo...
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń