Followers

środa, 31 października 2012

Herbaciana hejterka ;)

Kompletnie zapomniałam wczoraj o dwóch moich zakupach, dlatego dzisiaj nadrabiam :) Ani ja, ani mój mąż nie lubimy herbat. Za to kawa idzie u nas w hurtowych ilościach. Od jakiegoś czasu postanowiłam ograniczyć trochę ilość wypijanych kaw w ciągu doby i tu możecie się śmiać, ale poszukuję herbaty o smaku "nie herbaty" ;) Póki co nie znalazłam nic, co byłabym w stanie znieść, ale nie poddaje się i tym razem padło na:

Herbatkę teekanne, podobno mix herbatek owocowych. Kupiona w lidlu za ok 6zł. Skusiłam się głównie tym, że już przez opakowanie czułam cuowny zapach moich ulubionych ciasteczek korzennych...ahhh.... Mam nadzieję, że smak będzie mało herbaciany ;)



I drugi łup to zielona herbata O smaku ananasowym z sokiem z ananasa za 1,99zł z Biedronki. Kupiłam ją licząc na to, że smak ananasa będzie na tyle intensywny, że nie poczuje herbaty ;) mam nadzieję, że się nie zawiodę :)


Może Wy mogłybyście mi polecić jakąś mało herbacianą herbatkę? ;)

wtorek, 30 października 2012

Ostatnie zakupy


Zdecydowanie jestem minimalistka... Nie czuje potrzeby kupowania po 5 kosmetyków tego samego rodzaju jak np. Pare żeli pod prysznic, kilka bronzerów, róży itp. Dlatego najczęściej
kupuję coś dopiero jak się kończy. Nie rozumiem pojęcia kolekcjonowania kosmetyków i wyrzucania pieniędzy w błoto kupując produkty, których nie zużyję przed końcem terminu ważności. No ale do rzeczy :)



Kupiłam szampon do włosów i wkurzona na szampon pewnej marki, o którym notka będzie jutro postanowiłam kupić coś taniego i zwykłego z czystej ciekawości i padło na lidlowski Cien za ok 6-7zł mam ndzieję, że trochę uspokoi moje nerwy po ostatnim szamponie i nie będzie krzywdzący dla moich włosów.

Skończył mi się też żel pod prysznic, więc chwyciłam przy okazji jeden z firmy Cien- tropical mango i mówcie co chcecie, ale jaki nie będzie dla samego zapachu kupiłabym go znowu... Kosztował niecałe 4 zł i zapach jest obłędny :)






W rossmannie kupiłam bb krem z garniera, mimo że byłam nastawiona sceptycznie, jednak niekiedy nie potrzebuje dużego krycia i np wychodząc do sklepu nie jest dla mnie problemem pokazanie się bez makijażu. Pomyślałam jednak, że nawilżenie mojej twarzy się przyda przy tej pogodzie, a jeżeli ma bonusowo wyrównać koloryt mojej cery to czemu nie :)

 

Odcień light 





Jako fanka lakierów nie wyszłabym bez jakiegoś nowego nabytku :) czy mówiłam, że kupuję tylko najpotrzebniejsze produkty?... Yyyyy no dobra lakierów się to nie tyczy :D minimalizm owszem, ale nie fanatyzm ;)


Wpadły mi w ręce trzy kolorki z Wibo:


Nr 348

Nr 299

Niestety nie znalazłam numeru :(

Na koniec drapnełam na szybko maseczkę z ziaji za ok 8zł zobaczymy czy jest chociaż tyle warta ;)



Z racji, że w moim rossmannie nie ma mojego ulubionego żelu do higieny intymnej z AA w wersji różowej, to zdecydowałam się sprawdzić wreszcie tak bardzo polecany lactacyd femina. Jedyne zastrzeżenie do producenta jeszcze przed zastosowaniem ;) - fajnie by było gdyby kartonik był w stanie utrzymać w środku tak ciężką buteleczkę. Wypadła mi z niego jak brałam go z półki, a potem poleciała Pani przy kasie ;) koszt 14,99zł



I na koniec płatki pilingujące z clinic.... niestety nie pamiętam ile kosztowały :( używałam ich już kiedyś walcząc z suchymi skórkami na twarzy, są bardzo dobre i spełniają swoją rolę, jednak nie polecam ich osobą z wrażliwą i delikatną skórą! Nie dajcie się zwieść napisowi na opakowaniu "delikatny piling". Ja za pierwszym razem mało nie zrobiłam sobie krzywdy. To jest na prawdę porządna "tarka"!!! 





:)

p.s

poszukuję czegoś dobrego i wydajnego do demakijażu, macie może coś sprawdzonego? :) 

Kalendarzyk od podszewki :)

Pare zdjeć kalendarzyka od środka, dla tych którzy mają ochotę zobaczyć co i jak. Jest fajny do torebki i mam nadzieje, ze mi wystarczy :) zazwyczaj kupowałam większe, żeby każdy dzień miał osobną stronę, ale doszłam do wniosku, że wystarczy mi taki. Przynajmniej nie będę chodziła jak wielbłąd dźwigając moją torebkę ;)









poniedziałek, 29 października 2012

Leniwy post, bo leniwy poniedziałek....

Nie lubię poniedziałków, w sumie ktoś by powiedział, że dzień jak dzień, ale zazwyczaj jestem rozleniwiona po weekendzie i nic mi się nie chce :/ dlatego dzisiaj nie wpadłam na żaden twórczy post. Jutro obiecuję się poprawić i pojawią się konkretne rzeczy :)

Skuszona postami innych dziewczyn na blogach kupiłam gazetę Twój Styl z kalendarzykiem na 2013 rok. W moim mieście do tej pory są dostępne te gazety, więc jak Wam się spodoba to na pewno gdzieś jeszcze są do upolowania. Chciałam wzór kwiatowy, albo ten z piórami, ale niestety były tylko panterkowe kalendarze, które swoją drogą też są ładne :) zazwyczaj kupowałam dużo większe kalendarze, ale tym razem stwierdziłam, że taka wersja torebkowa mi wystarczy, żeby zapisać coś na szybko bo właściwie bierzące sprawy zapisuję w telefonie lub ipadzie.



Postanowiłam się z Wami podzielić moim ostatnim odkryciem, czyli książkami Harlana Cobena, uważam że są genialnie napisane i strasznie mnie wciągneły. Mimo, że od dłuższego czasu posiadam kindle i nie kupuję zbyt często książek w wersji tradycyjnej, to Coben tak mnie zaraził swoimi książkami, ż postanowiłam zakupić wszystkie w wersji papierowej, bo wiem, że będę do nich wracała, a i moja mama już ostrzy sobie na nie pazurki :)
Jak nie miałyście przyjemności czytać to gorąco polecam :)


I na koniec bonus w postaci naszego małego leniwca.... Nie tylko mnie opanowało poniedziałkowe lenistwo....

Kto trzyma władze w naszym domu...?....


.... :D

Mam nadzieję, że Wasze poniedziałki nie są tak leniwe i jakoś sobie radzicie z pozbieraniem się po weekendowym lenistwie :)

P.s

Jutro mini zakupy :)

piątek, 26 października 2012

Czysta rozpusta :D


Dzisiaj obiecany deser. Mimo, że zrobilam go po raz drugi dziś popołudniu to czuje, że na pewno nie przetrwa najbliżej godziny ;) Zresztą już został nadgryziony. Ale do rzeczy:

Składniki:

- Biszkopty okrągłe 1 opakowanie w zupełności wystarczy i jeszcze zostanie :)
- dżem wiśniowy lub dowolny inny z kawałkami owoców

Masa:

-serek mascarpone 250g(starcza na 4 małe salaterki, pojawił się ostatnio w lidlu za niecałe 4 zł- zawsze miałam problem, żeby go gdzieś dostać)

- dwa żółtka

- cukier puder

- cukier waniliowy

Do namoczenia biszkoptów:

- kawa rozpuszczalna
- cukier
- amaretto



4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej zalewamy wrzątkiem do połowy szklanki i dodajemy 3-4 łyżeczki cukru.



Odmierzamy 1/4 szklanki amaretto, jeżeli nie lubicie tego alkoholu możecie go pominąć lub dodać jakiegoś ulubionego likieru np. Czekoladowego. Amaretto kupiłam też w lidlu za 27zł



I dolewamy do naszej kawy :)



I bierzemy się za masę :)

Do miski wrzucamy cały serek mascarpone



Dodajemy 3 łyżki cukru pudru


2 żółtka

1 łyżeczkę cukru waniliowego



Całość mieszamy dokładnie na gładką, słodziutką masę :)



Teraz już tylko moczymy biszkopty w kawie z amaretto i układamy na dno salaterek (nie trzymajcie
biszkoptów zbyt długo w kawie bo Wam się w niej rozpuszcza i nie będzie czego wyciągać ;))

Na biszkopty dajemy pierwsza warstwę naszej masy

I na to już dowolnie, możecie sobie dodać wiśnie, truskawki, czy na co macie ochotę, żeby w miarę pasowało :) ja miałam akurat dżemik wiśniowy od teściowej :)

Układamy warstwy w tej kolejności do samej góry :) pamiętajcie, żeby na samej górze zakończyć warstwą serka. Ja pokusiłam się jeszcze o starcie paru kostek zwykłej mlecznej czekolady i posypanie nią deseru na sam koniec :)


Wstawiamy deser do lodówki do schłodzenia i gotowe!



Mam nadzieję, że sprawdzicie ten deser u siebie i będzie Wam smakowało :)

Ja życzę smacznego :)

miłego weekendu :D:*









czwartek, 25 października 2012

Fryzjer!;)

Kochane niestety post deserowy przekładam na jutro, ale za to wstawiam efekty mojej dzisiejszej wizyty u fryzjera :) jak mieszkałam we Wrocławiu to jakoś szybko szło, a teraz jak idę do fryzjera w mojej mieścinie to siedzę tam 3,5h mimo że moje włosy są bardzo cienkie i nie ma ich zbyt wiele. Zawsze farbowałam się tylko na blond, ale dzisiaj przed samym wyjściem pomyślałam, że dodam troche koloru- postawiłam na rudy :D efekt mi się podoba, chociaż wiem, że pewnie nie wszystkim coś takiego odpowiada. Niestety zdjęcia robione w świetle sztucznym, bo późno wróciłam, więc kolor jest troche przekłamany, a moja mina bezcenna, ale co tam! ;)






Czekajcie na jutrzejsze słodkości! Mój mąż jak tylko wrócił z pracy sprawdził lodówkę i był zawiedziony, że mu go znowu nie zrobiłam( ostatnim razem jednego wieczoru zniknęły 3 salaterki i jakbym zrobiła więcej to też by ich nie było ;)) też macie takich tasiemców? ;)

środa, 24 października 2012

Habrowo-brązowe pazurkowe :)

Ostatnio strasznie mnie kupiło malowanie paznokci palca serdecznego i małego w innym kolorze niż pozostałe. Bardzo mi się podoba ten efekt, dlatego dzisiaj kolejny post pazurowy, a już mam pomysł na kolejny ;) Szybko się nudzę koklorami na paznokciach, dlatego ich zmiany są dość częste, ale to chyba już zboczenie stylistki paznokci ;) w każdym razie dziś jak w tytule habrowy z bell nr 411, który już gościł na moim blogu i do tego z lovely(niestety bez numerka) kolor ciężki do określenia. Ja nazywam go budyniowym mimo, że średnio może się tak kojarzyć :)





Macie jakieś swoje ulubione połączenia? Lubicie takie kombinowanie? :)

P.s

Jutro pojawi się przepis na ostatni deser ;)

wtorek, 23 października 2012

Prezent urodzinowy + deserowa pokusa ;)

Niedawno miałam urodziny i od koleżanki dostałam moim zdaniem bardzo fajny prezent. Nie widziałam jeszcze nigdzie tego zestawu, więc jeżeli gdzieś widzialyscie to dajcie znać, bo jest to moim zdaniem bardzo fajny pomysł na świąteczny prezent dla np. Mamy, siostry czy cioci. A mowa o:




W opakowaniu znajdziemy:

- krem do rąk i paznokci do skóry wrazliwej i delikatnej, skłonnej do podrażnień - 100ml
-12h balsam do rąk do skóry wrażliwej - 125ml
-balsam do ciała, rownież do skóry wrażliwej - 250ml
-bawełniane rękawiczki :)




Szczerze mówiąc miałam kiedyś krem do rąk z firmy Kamill w wersji z mocznikiem, ale zapach był dla mnie nie do zniesienia. Obecnie jestem w trakcie wykańczania małej tubeczki kremu do rąk classic z rumiankiem również tej firmy, którą zakupiłam z myślą o wyjeździe, jednak zapach mimo, że delikatniejszy niż u poprzednika też mi nie podchodzi. Nawet mój mąż się krzywi jak smaruje nim ręcę. Z czasem można się przyzwyczaić, ale wolałabym, żeby zapach był bardziej neutralny :) 

Nie używałam jeszcze tych produktów, ale zdążyłam już je niuchnąć i niestety, ale zapach jest taki sam :( Nie wiem... może tylko mi to przeszkadza?

Na pewno plusem jest pompka przy balsamie do rąk - wystarczy postawić przy łóżku, a wieczorem nasmarować ręcę, potem do rękawiczek i rano ręcę jak nówki ;)

Myślę, że jak wyrobie sobie zdanie o działaniu tych kosmetyków to pojawi się ich recenzja. Jednak zapach jest dla mnie dość istotny przy stosowaniu balsamów itp. mam nadzieję, że nie przeszkodzi mi to w doprowadzeniu powyższych do denka :) 

Podsumowując bardzo fajny komplet i byłby ideałem gdyby nie zapach. Kupiłabym go mojej Mamie, bo jej ten zapach nie przeszkadza, a temperatura na zewnątrz coraz bardziej zachęca do zadbania o dłonie.

Na koniec będę Was wodzić na pokuszenie ;) Oto Nasz dzisiejszy deser : 



Nazywam to "mini tiramisu" ;) Jeżeli macie ochote na takie słodkości dajcie znać, a pojawi się notka jak łatwo i szybko taki deserek zrobić :) 


Pozdrawiam! :*