Followers

wtorek, 28 stycznia 2014

Intensywne fuksjowe usta w środku zimy? Why not! :)



Witajcie Kochane!



Jak już wcześniej wspominałam zima to dla mnie najgorsza pora roku. Nie ukrywam, że jestem ciepłolubna ;) i zdecydowanie wolę wiosnę i lato. Najbardziej bym się cieszyła jakby w ogóle śniegu nie było, ale "sorry taki mamy klimat" ;) W tym roku i tak nie jest tak źle, jednak wszech obecna szarość i nuda doprowadza mnie do szału i postanowiłam ożywić trochę swoje usta :) 


Idealna do tego celu stała się szminka z Rimmel z serii Kate nr 20. Piękny intensywny róż, który po prostu uwielbiam! 





Bardzo lubię szminki z tej serii, bo są bardzo kremowe i nie wysuszają ust i całkiem nieźle się utrzymują :)

Może nie każdemu przypadnie do gustu ten intensywny kolor o tej porze roku, ale miałam ochotę zaszaleć :)





A Wy jak ratujecie się, kiedy jest szaro, buro i ponuro? :) 

Stawiacie na stonowane kolory na ustach czy jednak intensywność? :) 

Buziaki! 

Blondineczka

czwartek, 23 stycznia 2014

Makijaż dwoma cieniami #2

Hej Kochane!



Dzisiaj kolejny szybki makijaż i tylko dwa cienie :) Ostatnio coraz częściej zaczynam kombinować z szybkimi makijażami na co dzień. Ostatnio uparłam się na szarości i tak też powstał dzisiejszy makijaż...


Użyłam jedynie dwóch cieni z inglota, które uwielbiam (jeżeli jesteście zainteresowane mogę podać numery :)) Oczywiście wystarczy jakikolwiek cień w kremowym odcieniu i coś z szarości :)







Przez to, że jasny cień nałożony jest na większą część powieki lub do połowy daje to wrażenie jakbyśmy były bardzo wypoczęte. I tak też mi wszyscy mówili, że chyba w końcu się wyspałam porządnie ;) 


Dla mnie na co dzień idealny.

Dajcie znać czy Wam się podoba czy może jednak to nie "wasze klimaty" :) 


Buziaki! 
Blondineczka :) 

niedziela, 19 stycznia 2014

Nowa torebka + drobne zakupy :)

Hej Kochane!




Dzisiaj na prawdę malutkie zakupy, ale za to takie, które strasznie poprawiły mi humor :D


Na pierwszy ogień coś do czego przymierzałam się już dobrych parę miesięcy, ale zawsze albo wylatywało mi z głowy, albo stwierdzałam, że mam ważniejsze wydatki i zamówię w przyszłym miesiącu. W końcu wkurzyłam się na siebie, weszłam na allegro i kupiłam SECHE VITE 14ml za całe 20,99zł z przesyłką :)


Nie mogłam się powstrzymać i w czwartek jak tylko dostałam przesyłkę zabrałam się za malowanie paznokci... Muszę powiedzieć, że póki co jestem przeszczęśliwa, bo do tej pory po 4 dniach moje paznokcie są w nienaruszonym stanie, a przeszły standardowe sobotnie sprzątanie, codzienne mycie naczyń i wszelkie czynności :D Mam nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej :D


Kolejną rzeczą już nie tyle cieszącą mnie co potrzebną jest dezodorant Dove, kupiłam po wykończeniu Rexony z której nie byłam specjalnie zadowolona i testuję. Na razie muszę przyznać, że zapach jest śliczny. Cena już mniej, bo kosztuje ok.14-15zł, ale za to " butelka"" jest pokaźna :D Miałyście go?


A teraz coś dla moli książkowych :) Jeżeli jeszcze nie byłyście na moim drugim blogu, na którym znajdziecie recenzję książek to zapraszam serdecznie na:


Znajdziecie tam też odnośnik do mojego profilu na lubimyczytać.pl, gdzie możecie na bieżąco podglądać co aktualnie czytam :)

Do rzeczy. W końcu znalazłam zakładkę idealną, która od zawsze mi się marzyła. Widziałam podobną kiedyś u kogoś w tramwaju i zastanawiałam się skąd takie słodkości wytrzasnąć, aż wreszcie całkiem przypadkiem trafiłam na stronę Galerii Bukowski, na której znalazłam swoją zakładkę. 

Zdecydowałam się na Guccio White, bo na stronie wydawał mi się taki słodki, ale jak zobaczyłam go na żywo totalnie przepadłam, bo wygląda o niebo lepiej! Dostępne są różne wzory i zakładki kosztują między 18-22zł + przesyłka z tego co pamiętam 13zł 






I na sam koniec gwóźdź programu ;) Jako torebkowa maniaczka długo wytrzymałam bez czegoś nowego. Ostatnią torebkę jaką kupiłam była ta z zary którą pokazywałam tu: klik

Nadal jestem w niej zakochana i wiem, że dużo osób jej szuka. Dostaje nawet pytania czy nie chciałabym ją sprzedać, ale nie, na pewno nie :)

Chciałam jednak coś innego i mimo, że nie lubię kotów to zauroczył mnie pewien wzór i postanowiłam kupić moją pierwszą torebkę z filcu :) Kosztowała 109zł + przesyłka kurierem 15zł 





Oczywiście wzorów do wyboru jest dużo więcej, ale nie ukrywam że ten spodobał mi się najbardziej. 


Może zmobilizuję się do zrobienia tagu "co jest w mojej torebce". Mimo, że jest on dość infantylny to nie wiem jak Wy, ale ja i moja ciekawość uwielbiamy czytać takie posty i zaglądać co ciekawego skrywa się w torebkach innych ;) 


Dajcie znać czy torebka Wam się podoba :)



Buziaki! 
Blondineczka :) 







środa, 15 stycznia 2014

Makijaż z użyciem 2 cieni i gotowe :)

Hej Kochane!




Dzisiaj post dla zabieganych, czyli pewnie dla większości z Was :) Mi ostatnio też nie brakuje zajęć, więc rano kiedy myślę już o tysiącach rzeczy do zrobienia stawiam na szybki makijaż! Nawet jeżeli siedzę w domu i wiem, że nigdzie nie wyjdę lubię się rano ogarnąć i wtedy łatwiej mi jest się zabrać za rzeczy, które mam w nim do zrobienia. Też tak macie?

Jak wiecie jak się przyczepię do jednego makijażu to mogę się tak malować cały tydzień i ostatnio na moich oczach gości pewien duet...


Główną robotę robi cień Color tattoo 24h w kolorze 35- On and on Bronze. 

Genialny i fantastyczny cień i jestem zakochana w nim po uszy! Na mojej opadającej powiece radzi sobie fantastycznie i nic nie zbiera się w załamaniu no i ten kolor... Obłęd :D





Drugiego koloru Wam nie pokażę, bo jest to najzwyklejszy czarny cień, ja akurat chwyciłam z czerń z paletki sleek.

Właściwie powinien to być makijaż z użyciem 3 cieni, bo w kącikach użyłam delikatnego złotego cienia, ale oczywiście można z niego zrezygnować.

Efekt? Same oceńcie :)




Wiem, że szminka nie bardzo pasuje, ale chciałam zrobić zdjęcia do kolejnego postu w którym dowiecie się co to za szmineczka :) 


Dajcie znać  czy makijaż Wam się podoba czy nie :)

Codziennie rano wymyślacie "na szybko" coś nowego czy stawiacie na sprawdzone makijaże? 



Buziaki! 
Blondineczka :)





sobota, 11 stycznia 2014

DIY: Zmaluj sobie koszulkę! :)

Hej!




Dzisiaj drugi post z serii DIY :) Tym razem postanowiłam pobawić się trochę z rysowaniem, a właściwie nie ja a mój mąż :D

Niestety moje zdolności artystyczne są bardzo ograniczone i podejrzewam, że skoro do tej pory nie nauczyłam się rysować to już to się nie zmieni, ale i z tym można sobie poradzić.

Czego Nam potrzeba?

- Zwykłą białą bawełnianą koszulkę
- kalkę (dla osób bez zdolności artystycznych)
- farbki do malowania na tkaninach bawełnianych jasnych (z tego co się orientuję można też kupić do ciemnych tkanin)

Ja zdecydowałam się na takie:



Wzięłam tubkę czarnej farbki z aplikatorem, żeby łatwo było mi robić kontury i jakieś drobne elementy. Cena: 6,33zł


Jedną większą buteleczkę też czarnego koloru. Cena 6,90zł


I zdecydowałam się na 4 kolory, które na pewno będę ze sobą mieszała, żeby uzyskać inne :) 
Cena 4,28zł/szt.




Kolory wyglądają tak: (zielony i czerwony są przekłamane i wyglądają tak jak na zdjęciu powyżej)

Z racji, że kupiłam na próbę tylko jedną koszulkę to zgarnął ją od razu mój mąż, którego poprosiłam, żeby mi coś narysował i tak o to powstał mój Ryuk :) 

Planuję już zakup kolejnych koszulek i będę szalała z kolorami :D

Wybór farbek do tkanin jest ogromny, kolory są obłędne i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Można kupić farbki o różnej pojemności, a także takie z atomizerem. 

Planuję też zrobienie koszulki w stylu "malarza". Pewnie wiecie co mam na myśli- biała koszulka upaćkana farbkami w różnych kolorach, fajnie ze sobą połączonymi. Generalnie artystyczny nieład :D


Teraz oczywiście efekt końcowy koszulki zrobionej przez męża (jeszcze przed spraniem kalki).


Producent obiecuje:

"Farby do malowania lub drukowania na tkaninach na bazie wody. Uzyskają trwałość po utrwaleniu żelazkiem. Najlepsza przyczepność na tkaninach bawełnianych. Odporne na spieranie do 40 stopni"


Po wykonaniu rysunku na koszulce wystarczy go przeprasować i już mamy pewność, że nic się nie spierze. Swoją koszulkę już mam jakiś czas i w międzyczasie prałam ją już parę razy i nadal wygląda tak samo jak na początku :)


Dajcie koniecznie znać co myślicie o tym pomyśle i czy macie ochotę na post z efektami "zabawy kolorami" na koszulce :)


Buziaki!
Blondineczka :)


środa, 8 stycznia 2014

Rozdanie u BEUTYNESS :)

Hej Kochane!



Chyba nie jedna z Was wzdycha tak jak ja do nowej paletki Naked 3, która w Polsce jeszcze nie jest dostępna, ale za to można spróbować szczęścia w rozdaniu u BEUTYNESS





Rozdanie trwa do 22 stycznia!


Spróbujcie szczęścia i Wy!


Powodzenia! :)
Blondineczka

piątek, 3 stycznia 2014

Paletka NUDES z H&M

Hej Kochane!



Dzisiaj dosłownie parę słów o moim nabytku jeszcze sprzed świąt, czyli o paletce NUDES, którą kupiłam w H&M za 19,99zł.



Jak pisałam Wam wcześniej zdecydowałam się na jej zakup, bo kiedyś już kupiłam jedną paletkę w H&M i byłam nią po prostu zachwycona! Kolory były bardzo mocno napigmentowane, trwałość była fantastyczna i wiadomo cena też nie zwalała z nóg.

Dlatego kiedy zobaczyłam te przepiękne kolory nie wahałam się i od razu wrzuciłam do koszyka. Kolory wyglądają tak:


I muszę przyznać, że jak je zobaczyłam to stwierdziłam, że do delikatnego codziennego makijażu będę idealne i nic więcej do szczęścia mi nie będzie potrzeba. 

Niestety ich pigmentacja pozostawia wiele do życzenia. Na zdjęciu możecie zobaczyć swatche na moich palcach, ale uwierzcie mi to jest efekt po jednorazowym potarciu palcem... 


Mimo wszystko kolory wyglądały nadal fajnie i stwierdziłam, że może nie będzie tak źle przy użyciu pędzli i jakoś to będzie....

Niestety, ale żeby uzyskać jakikolwiek kolor na powiece trzeba się trochę namęczyć i nałożyć po dwie warstwy każdego koloru...

Zdjęcia poniżej to makijaż jaki udało mi się zrobić i nie uwierzycie... użyłam wszystkich cieni!!!!
Oczywiście kompletnie nie widać tych kolorów na oku, ale coś tam jednak jest....


Dla mnie efekt jest aż zbyt delikatny i bałam się strasznie rozcierać cokolwiek, bo przy każdej próbie zrobienia tego cień po prostu znikał z oka...

Dlatego też bardzo mile mnie zaskoczyła trwałość tych cieni. Cały dzień byłam poza domem i był to dość intensywnie spędzony czas... czyli generalnie bieganina i... cienie były na swoim miejscu, kiedy wróciłam do domu!

Nic a nic się nie zrolowało, mimo, że przy mojej opadającej powiece jest to standard. I szczerze mówiąc mam mieszane uczucia co do tych cieni, bo z jednej strony są bardzo delikatne i mało widoczne, a ja lubię mieć podkreślone oko, a z drugiej strony wydaje mi się, że cienie nie są zupełnie beznadziejne, bo dają delikatny efekt. Wygląda się bardzo naturalnie, ale coś tam jednak na tym oku jest.


Po paru godzinach poza domem cienie nadal są na swoim miejscu:


Sama nie wiem co o nich myśleć, będę je jeszcze maltretowała i jak uda mi się z nich wykrzesać więcej to na pewno dam Wam znać!

 Na pewno sprawdzą się jak zaczynacie swoją przygodę z makijażem i malujecie się głównie do szkoły. Tak delikatnego makijażu na pewno nikt się nie czepi!


A Wy koniecznie napiszcie co myślicie o tak delikatnym efekcie, dla mnie prawie niewidocznym!

Buziaki!
Blondineczka