Ostatnio mało pisałam na blogu, ale mam nadzieję, że uda mi się w najbliższych dniach coś zmienić. Złapałam ostatnio strasznego doła, nie wszystko układa się tak jakbym chciała :( Z niecierpliwością czekam na przyszły wtorek i albo mój dół się pogłębi, albo może wreszcie coś się ruszy. Póki co czuje się kompletnie załamana i nie mam na nic ochoty :( Nie lubię takiego stanu i mam nadzieję, że szybko się skończy. W każdym razie spinam się jak mogę i dzisiaj postanowiłam w końcu napisać notkę o moich pędzlach. Nie mam ich zbyt dużo, ale ograniczyłam się do niezbędnego dla mnie minimum i w sumie póki co więcej mi do szczęścia nie potrzeba :)
Moje pędzle mieszkają w pudełeczku po czekoladkach Lindt LINDOR. Do środka włożyłam kawałki gąbek, bo opakowanie jest dość długie i przykrywałoby pędzle.
Drugi to stippling brush, którego używam do podkładów. Do tej pory pamiętam jego pierwsze użycie... nie mogłam przestać oglądać swojej buzi, bo miałam wrażenie, że ktoś przepuścił mnie prze photoshopa ;) Nie robi smug, świetnie rozprowadza podkład, dociera w każde zakamarki no i przede wszystkim nie pożera dużej ilości podkładu.
Bardzo podoba mi się, że rączka pędzla jest płaska na końcu, dzięki czemu można go na niej postawić. Wydawało mi się to zbędne, ale już nie raz zdarzyło mi się, że musiałam przerwać malowanie i nie chciałam kłaść brudnego pędzla na blacie stołu i wtedy to małe udogodnienie było jak znalazł ;)
Pierwszy pędzel jaki w ogóle zakupiłam to znany chyba wszystkim Hakuro H51 Darzę ten pędzel sentymentem własnie z tego powodu, jednak nie jest on w stanie kompletnie mnie zaślepić i widzę jego wady, szczególnie w porównaniu do pędzli realTechniques.
Pędzel ma bardzo gęste włosie, jest mięciutki i mimo, że mam go już dobrych pare lat nic się z włosiem złego nie stało. Początkowo gubił trochę kłaczków przy myciu. Niestety mój egzemplarz po dwóch tygodniach się rozkleił co widać na ostatnim zdjęciu i nie ukrywam, że bardzo mnie to wkurzyło. Nie skleiłam go tylko dlatego, że jak złość mi przeszła to stwierdziłam, że będzie nadawał się na podróże w takiej bardziej kompaktowej wersji ;)
Nadal zdarza mi się używać tego pędzla i nadal uważam, że jest na prawdę świetny, ale wg mnie pije bardzo dużo podkładu, przy niektórych podkładach zdarza mu się robić smugi. Na środkowym zdjęciu możecie zobaczyć porównanie z realTechniques.
Do pudru niezmiennie od paru lat używam zwykłego pędzla z for your Beauty przeznaczonego do pudru mineralnego. Ja używam o do każdego rodzaju pudru, sprawdza się genialnie, jest miękki, puchaty, i duży. Nie pamiętam co to za włosie. Jak jest świeżo umyty to lubi gubić drobne włoski, ale po dwóch użyciach wszystko wraca do normy :) Mój ukochany pędzel i kosztował ok 16zł w Rossmannie pare lat temu. Z tego co widziałam nadal jest dostępny :)
Kolejny pędzel to essence do różu, ale że ja bardzo rzadko używam różu (mam zamiar to zmienić) to używam go do rozświetlacza i w tej roli sprawdza się dobrze.Jest miękki i bardzo delikatny. Nie mam mu nic do zarzucenia. Kosztował ok 10zł jak o kupowałam jakieś 2 lata temu.
Muszę koniecznie wspomnieć o moim nr1 jeśli chodzi o podkreślanie dolnej powieki cieniem. Nie ma lepszego pędzla niż Ellite. Włosie jest bardzo sztywne, a pędzel cienko zakończony. Idealnie nakłada mi się nim cień omijając przy okazji dolne rzęsy. Nie wyobrażam sobie makijażu bez tego pędzla. Kupiony 2 lata temu w Rossmannie - nadal dostępny.
Kolejne rossmannowskie pędzle- for your Beauty do nakładania cieni. Jak nie miałyście jeszcze okazji koniecznie wypróbujcie. Ja zakochałam się totalnie i uważam, że do cieni nie potrzeba specjalnie drogich pędzli, żeby uzyskać fajny efekt. U mnie te pędzle sprawdzają się znakomicie, używam ich od paru lat i nic kompletnie się z nimi nie dzieje. Na pewno kupię kolejne.
Do nakładania cieni używam też pędzelka z essence o takim samym kształcie. Bardzo tani i bardzo fajny pędzel. Cienie nakłada się nim z przyjemnością i znając mnie na pewno dokupię jeszcze przynajmniej jeden taki :)
Z essence mam też dwa pędzelki kuleczkowe, które świetnie sobie radzą z rozcieraniem cieni i nie zamieniłabym je na żadne inne :) Do tego kosztują ok 8zł, więc już w ogóle cud, miód i orzeszki ;)
I kolejny essence- nie nie jestem maniaczką tych pędzli, ale jak pojawiały się nowe to musiałam koniecznie wypróbować ;) I oto mam pędzelek do eyelinera. I tu już aż takich zachwytów nie ma. Radzi sobie z eyelinerem, ale wg mnie mógłby być troszkę mniej sztywny. W każdym razie znajduje często zastosowanie w moich makijażach, dlatego też się tu pojawia :)
Do eyelinera najczęściej używam pędzla, który kupiłam kiedyś z zamiarem stosowania przy stylizacji paznokci, jednak do żeli kompletnie mi się nie sprawdzał, dlatego wpadłam na pomysł sprawdzenia go w makijażu i to był strzał w 10! Niestety firma się starła i nie wiem nawet skąd pochodzi ;)
I na koniec kompletny bubel, którego nie używam, ale pojazuję Wam jakbyście wpadły na taki genialny pomysł jak ja żeby coś takiego kupić ;) Jak zaczynałam moją przygodę z bronzerem to oczywiście nie mogłam czekać ani dnia dłużej, żeby kupić sobie porządny pędzel, tylko o ja głupia stwierdziłam, że jakaś zwykła tandeta z natury na pewno na początek wystarczy. Nie wiem co mnie pokusiło. W sklepie ten pędzel wydawał mi się całkiem całkiem. Za to po pierwszym użyciu już wiedziałam, że pędzel jest idealny, szczególnie kiedy leży w koszu na śmieci. ;) Mowa o pędzlu Donegal do bronzera. Rączka odpadła praktycznie od razu, włosie zrobiło się jakieś pokarbowane, a po pierwszym umyciu pojawiły się jakieś dziwne dziury i całe włosie się splątało- środkowe zdjęcie. Także niech Was czasem nie pokusi ;)
I to na tyle z moich pędzli :) Jak widzicie nie jest to jakiś specjalny zbiór. Na potrzeby mojego makijażu w zupełności mi ten zestaw wystarcza. Udało mi się przy pomocy tych pędzli zrobić sobie śliczny makijaż do ślubu. Według mnie warto inwestować w dobre pędzle do podkładu, bronzera i różu. Pędzle do nakładania cieni które Wam pokazałam mogę Wam z czystym sumieniem polecić :)
Macie swoich ulubieńców? :)
Pozdrawiam
Blondineczka :)
Pierwszy pędzel jaki w ogóle zakupiłam to znany chyba wszystkim Hakuro H51 Darzę ten pędzel sentymentem własnie z tego powodu, jednak nie jest on w stanie kompletnie mnie zaślepić i widzę jego wady, szczególnie w porównaniu do pędzli realTechniques.
Pędzel ma bardzo gęste włosie, jest mięciutki i mimo, że mam go już dobrych pare lat nic się z włosiem złego nie stało. Początkowo gubił trochę kłaczków przy myciu. Niestety mój egzemplarz po dwóch tygodniach się rozkleił co widać na ostatnim zdjęciu i nie ukrywam, że bardzo mnie to wkurzyło. Nie skleiłam go tylko dlatego, że jak złość mi przeszła to stwierdziłam, że będzie nadawał się na podróże w takiej bardziej kompaktowej wersji ;)
Nadal zdarza mi się używać tego pędzla i nadal uważam, że jest na prawdę świetny, ale wg mnie pije bardzo dużo podkładu, przy niektórych podkładach zdarza mu się robić smugi. Na środkowym zdjęciu możecie zobaczyć porównanie z realTechniques.
Do pudru niezmiennie od paru lat używam zwykłego pędzla z for your Beauty przeznaczonego do pudru mineralnego. Ja używam o do każdego rodzaju pudru, sprawdza się genialnie, jest miękki, puchaty, i duży. Nie pamiętam co to za włosie. Jak jest świeżo umyty to lubi gubić drobne włoski, ale po dwóch użyciach wszystko wraca do normy :) Mój ukochany pędzel i kosztował ok 16zł w Rossmannie pare lat temu. Z tego co widziałam nadal jest dostępny :)
Kolejny pędzel to essence do różu, ale że ja bardzo rzadko używam różu (mam zamiar to zmienić) to używam go do rozświetlacza i w tej roli sprawdza się dobrze.Jest miękki i bardzo delikatny. Nie mam mu nic do zarzucenia. Kosztował ok 10zł jak o kupowałam jakieś 2 lata temu.
Muszę koniecznie wspomnieć o moim nr1 jeśli chodzi o podkreślanie dolnej powieki cieniem. Nie ma lepszego pędzla niż Ellite. Włosie jest bardzo sztywne, a pędzel cienko zakończony. Idealnie nakłada mi się nim cień omijając przy okazji dolne rzęsy. Nie wyobrażam sobie makijażu bez tego pędzla. Kupiony 2 lata temu w Rossmannie - nadal dostępny.
Kolejne rossmannowskie pędzle- for your Beauty do nakładania cieni. Jak nie miałyście jeszcze okazji koniecznie wypróbujcie. Ja zakochałam się totalnie i uważam, że do cieni nie potrzeba specjalnie drogich pędzli, żeby uzyskać fajny efekt. U mnie te pędzle sprawdzają się znakomicie, używam ich od paru lat i nic kompletnie się z nimi nie dzieje. Na pewno kupię kolejne.
Do nakładania cieni używam też pędzelka z essence o takim samym kształcie. Bardzo tani i bardzo fajny pędzel. Cienie nakłada się nim z przyjemnością i znając mnie na pewno dokupię jeszcze przynajmniej jeden taki :)
Z essence mam też dwa pędzelki kuleczkowe, które świetnie sobie radzą z rozcieraniem cieni i nie zamieniłabym je na żadne inne :) Do tego kosztują ok 8zł, więc już w ogóle cud, miód i orzeszki ;)
I kolejny essence- nie nie jestem maniaczką tych pędzli, ale jak pojawiały się nowe to musiałam koniecznie wypróbować ;) I oto mam pędzelek do eyelinera. I tu już aż takich zachwytów nie ma. Radzi sobie z eyelinerem, ale wg mnie mógłby być troszkę mniej sztywny. W każdym razie znajduje często zastosowanie w moich makijażach, dlatego też się tu pojawia :)
Do eyelinera najczęściej używam pędzla, który kupiłam kiedyś z zamiarem stosowania przy stylizacji paznokci, jednak do żeli kompletnie mi się nie sprawdzał, dlatego wpadłam na pomysł sprawdzenia go w makijażu i to był strzał w 10! Niestety firma się starła i nie wiem nawet skąd pochodzi ;)
I na koniec kompletny bubel, którego nie używam, ale pojazuję Wam jakbyście wpadły na taki genialny pomysł jak ja żeby coś takiego kupić ;) Jak zaczynałam moją przygodę z bronzerem to oczywiście nie mogłam czekać ani dnia dłużej, żeby kupić sobie porządny pędzel, tylko o ja głupia stwierdziłam, że jakaś zwykła tandeta z natury na pewno na początek wystarczy. Nie wiem co mnie pokusiło. W sklepie ten pędzel wydawał mi się całkiem całkiem. Za to po pierwszym użyciu już wiedziałam, że pędzel jest idealny, szczególnie kiedy leży w koszu na śmieci. ;) Mowa o pędzlu Donegal do bronzera. Rączka odpadła praktycznie od razu, włosie zrobiło się jakieś pokarbowane, a po pierwszym umyciu pojawiły się jakieś dziwne dziury i całe włosie się splątało- środkowe zdjęcie. Także niech Was czasem nie pokusi ;)
I to na tyle z moich pędzli :) Jak widzicie nie jest to jakiś specjalny zbiór. Na potrzeby mojego makijażu w zupełności mi ten zestaw wystarcza. Udało mi się przy pomocy tych pędzli zrobić sobie śliczny makijaż do ślubu. Według mnie warto inwestować w dobre pędzle do podkładu, bronzera i różu. Pędzle do nakładania cieni które Wam pokazałam mogę Wam z czystym sumieniem polecić :)
Macie swoich ulubieńców? :)
Pozdrawiam
Blondineczka :)
Podoba mi się pojemnik na pędzle :) I ładny zbiorek :) Ja raczkuję z pędzlami...dopiero zbieram ;)
OdpowiedzUsuńPojemnik spadkowy, kiedyś znalazłam u teściowej i za jej zgodą zwinęłam bo czekoladki i tak sie przeterminowały ;)
UsuńSuper post. Ja mało sie maluję, wiec i pędzli raczej nie mam a zawsze byłam ciekawa który do czego...
OdpowiedzUsuńJa kiedyś malowałam się bez żadnych pędzli a teraz jednak sobie nie wyobrażam :)
Usuńuwielbiam Hakuro H51, a pędzle RT kuszą mnie ogromnie!
OdpowiedzUsuńRT są na prawdę warte każdego grosza :)
Usuńsuper kolekcja! i świetny pomysł z tym opakowaniem po Lindt! :)
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam to opakowanie to juz wiedziałam do czego będzie :)
UsuńNiezły zbiór. Ja mam tylko 2 pędzle o.o Kiedyś też będę miała taką kolekcje. :P
OdpowiedzUsuńPowodzenia w tworzeniu własnego zbioru :)
UsuńU mnie Hakuro sprawdzają się świetnie. Mam większość z dostępnych i z małymi wyjątkami nie mam żadnych zastrzeżeń. Są dobrej jakości i tanie - polecam. RT rządzą - owszem, ale nie wszystkie - niektóre są wg mnie totalnie nietrafione (np pixel), ale można używać ich na inne sposoby... Właściwie nie warto stosować pędzli z ich przeznaczeniem - raczej z własnymi potrzebami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Jo
Ja z hakuro mam tylko h51 i jakoś nie ciągnie mnie do innych. Za to po zakupie RT mam ochote na kolejne sztuki :) te dwa które kupiłam sa bardzo trafione i mam nadzieje ze nie trafię na takie ktore tak jak piszesz sie nie sprawdza.
UsuńMam H51 i jestem bardzo zadowolona, natomiast moim marzeniem sa pędzle z RT...może kiedyś się w ni zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
Ja kupowałam pędzle pojedynczo i każdy wyszedł jakoś za 50zl. Wydaje mi sie ze cena nie jest teraz duzo wyższa niz hakuro :)
UsuńPo 1- bardzo pomyslowy i elegancki pojemniczek na pedzelki :) Kto by pomyslal,ze opakowanie po slodyczach moze tak ladnie sie przysluzyc:) Po 2- moim marzeniem sa pedzle Real Techniques. Sa nie dosc,ze najpiekniej wydane ze wszystkich mi znanych,to tak, jak piszesz - wszyscy sa bardzo zadowoleni z ich zakupu. Z Donegala mam zwykly pedzel do pudru, taki duzy i puchaty. Tez mi sie rozkleil,ale od czego jest kropelka? ;) I teraz juz daje rade :)
OdpowiedzUsuńPojemnik uwielbiam :) moim zdaniem RT faktycznie są ślicznie i sprawdzają sie cudownie. Co do donegala to tez bym go skleiła tylko że zrobiły się na nim takie kołtuny ze to nie miałoby sensu :/
UsuńNo wlasnie nie rozumiem tych koltunow, skad sa? Ja moj pedzel tej samej firmy piore, maziam sie nim codziennie, mam go od 1,5 roku i NIC. Odkleil sie,skleilam go i dziala idealnie jak dawniej... Ach, ide jeszcze raz patrzec na te Twoje sliczne RT :D
UsuńKołtuny się pojawiły już po pierwszym myciu same z siebie :/ Nie "czochrałam" go w trakcie mycia, ani nic ;/
Usuńtez mam ten z hakuro h51 i wszystkie z essence :P
OdpowiedzUsuńEssence bardzo lubię :)
Usuńsama przymierzam się do zakupu pędzli, więc post się przydał...:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńNaprawdę pokaźna kolekcja pędzli. Ja również chwalę sobie te z Rossmana, służą mi od dłuższego już czasu.
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam!
Rossmannowskie pędzle sa bardzo fajne i niedrogie :)
UsuńPiękna kolekcja, pomysłowo w takim opakowaniu :-)))
OdpowiedzUsuńjak tylko je zobaczyłam od razu wiedziłam ze bedzie na pędzle :)
UsuńU mnie już od dłuższego czasu pędzlowi ulubieńcy to hakuro i ecotools:)
OdpowiedzUsuńecotools kusi,ale za taką cenę wolę real techniques! :)
Usuńprzymierzam się właśnie do zakupu tego stippling brush :)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo zadowolona z tego pędzla :)
UsuńIle pędzli;) zazdroszczę, ja mam dopiero 2, kupuje tanie, a one szybko się "kończą" więc kupuje znowu jakiś tani i tak w kółko, zawsze mi żal kasy na jakiś droższy niż 14zł.
OdpowiedzUsuńPedzelki z essence nie są drogie, kosztują ok7-8zł, a niektóre mam już parę lat i nic się z nimi nie dzieje :)
UsuńNo właśnie bylam kilka dni temu w Naturze w Krakowie i już ich nie ma! Zostały wycofane ze sprzedaży;(!!!! Ja to mam szczęście;(
UsuńA tak sie na te pędzelki napaliłam po Twoim poście, nie wiedziałam wcześniej, że są tak tanie i tak dobre.
UsuńPoważnie je wycofali?!?! :/ O kurcze :/ może jeszcze je drapne gdzieś i kupię na pewno więcej.
Usuń