Followers

czwartek, 7 listopada 2013

2 fazówka z Bielendy - dlaczego się już nie lubimy...

Witajcie Kochane!



Jakiś czas temu pisałam, że udało mi się łagodny 2- fazowy płyn do demakijażu oczu od Bielendy w bardzo okazyjnej cenie w Biedronce. Kupiłam dwa opakowania i na początku byłam bardzo zadowolona.

 Kiedyś już go używałam i byłam zadowolona, jednak cały czas nie potrafiłam sobie przypomnieć, dlaczego przestałam go używać...

Czytałam wiele recenzji tego płynu na różnych blogach  i kuszona do niego wróciłam. Niestety już się nie spotkamy więcej, ale o tym za chwilkę ;)



Powinnam zacząć od tego, że producent określa płyn jako łagodny i zapewnia o możliwości stosowania go przez osoby noszące szkła kontaktowe. Niestety nie byłabym o tym przekonana, mimo że soczewek nie noszę to zdarzyło mi się, że przecierając oko odrobina płynu dostała się do oka i nie było to najprzyjemniejsze... o czerwonym oku nie wspomnę...

Od produktu, który jest stosowany do demakijażu oka wymagam tego żeby nie podrażniał oczu, bo wydaje mi się rzeczą naturalną, że przy tego typu produkcie czasem zdarzy się, że przez nieuwagę czy zmęczenie dostanie się do oka.


Płyn jest oczywiście 2 - fazowy i składa się dwóch kolorków: żółtego i zielonego, które dobrze się ze sobą mieszają i łączą na tyle długo, że spokojnie można wylać go na wacik. Niestety nie wiem czy ktoś jeszcze zauważył taką zależność, ale u mnie zawsze ta żółta warstwa kończyła się dużo szybciej niż zielona... 

Zauważyłam też, że jeżeli wacik nie jest gładki, a ma jakąś strukturę to niestety płyn lubi z niego uciekać zanim się w niego wchłonie. Zdarzyło mi się to parę razy, ale to kwestia przykładania do tego większej uwagi w czasie wylewania na wacik.

Możliwe, że winowajcą jest też dozownik a raczej jego brak. Przydałoby się, żeby producent pomyślał nad jakimś silikonowym ograniczeniem otworu, którym wylewamy płyn.

Co mnie do niego bardzo przekonało? 

Zdecydowanie to, że świetnie radził sobie ze zmywaniem makijażu i dosłownie po chwili wszystko znikało z mojego oka. Eyeliner nie był dla niego problemem, również produkty wodoodporne schodziły bez problemu!

A dlaczego się już nie spotkamy? 

Producent zapewnia, że płyn nie pozostawia tłustej warstwy, ale niestety się nie zgodzę. Przez to, że płyn zawiera argininę, olej palmowy i olej kokosowy nie jest realne, żeby tłustej warstwy nie było...

Generalnie nie przeszkadzałoby mi to specjalnie, bo i tak zawsze myję jeszcze twarz żelem, ale niestety po zużyciu prawie dwóch opakowań zauważyłam, że pory w okolicach moich oczu, które mają kontakt z wacikiem w czasie demakijażu są zapchane :( I porobiły mi się drobne grudki...

Winowajcą jest zdecydowanie ten płyn, bo zastąpiłam go na jakiś czas płynem micelarnym z Bebeauty Biedronki i problem zniknął...

Bardzo żałuję, bo produkt na prawdę bardzo dobrze radził sobie z demakijażem oka. Z drugiej strony stosując płyn micelarny, mogę go używać do demakijażu całej twarzy i jest to dużo wygodniejsze.


Moja ocena:

4/6


Dajcie znać czy używałyście tego płynu, jakie są Wasze odczucia i czy wolicie stosować płyny 2- fazowe czy może jednak micele lub mleczka? 

Przypominam też o rozdaniu trwającym do 17 listopada, w którym 3 osoby wygrają szminki Celia :) Wystarczy wypełnić formularz tu: klik

I zapraszam również na bloga książkowego, na którym niedługo pojawi się rozdanie książek :) klik

Buziaki! 
Blondineczka :) 

26 komentarzy:

  1. ja mam ten płyn i bardzo lubię go używać do mocniejszego makijażu, a tak to również używam micela z bebeauty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dokładnie tak jak ja. Wykończę ten produkt, bo używany raz na jakiś czas nie robi mi krzywdy :)

      Usuń
  2. Tez go kiedyś lubiłam, bo fajnie zmywał makijaż, miałam bardziej gęste rzęsy i okolice oczu były w fajnym stanie. Ostatnio zaczął mnie bardzo podrażniać ;/ U siebie żadnych grudek nie zauważyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mnie też zaczął podrażniać i już go więcej nie kupię :(

      Usuń
  3. niestety podrażniała mnie :/ podobna ta z bawełną chyba różowa jest lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chyba nie będę próbowała innych wersji i zostanę przy micelu z be beauty :)

      Usuń
  4. Miałam 2 pakowania, to i z oliwką i nie byłam zadowolona ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam go, ale niestety ani działanie, ani skład mnie nie zachwyciły. Zużyłam butelkę, mam jeszcze drugą (kupiłam na zapas), ale jak zużyję, na pewno do niego nie wrócę. Obecnie szukam płynu dwufazowego, który nie będzie miał w składzie barwnika o wdzięcznej nazwie błękit brylantowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już do niego nie wrócę i zostanę przy micelu z BeBeauty, jakoś 2 fazówki nie specjalnie mnie już kręcą...

      Usuń
  6. Miałam kilka opakowań tych dwufazówek i awokado nie polubiłam, za to już bielenda była lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja na szczęście nie zauważyłam takich niedoskonałości w okolicach oczu jak Ty i dalej z powodzeniem używam tego płynu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam tej dwufazówki, a micela z BeBeauty lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja tam na niego nie narzekałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ja przez pierwsze miesiące też na niego nie narzekałam, ale potem moja cera przestała się z nim lubić :/

      Usuń
  10. tez zauwazylam, ze ta zolta czesc szybciej sie konczy.:) ale generalnie mam pozytywna opinie o nim.

    OdpowiedzUsuń
  11. przyznam, że jeszcze go nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz stawiam na micele - uczucie na skórze po użyciu jest o wiele lepsze :)

      Usuń
  12. Ja teraz uzywam dwufazówki z Bourjois - fajna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej już zostanę przy micelach i nie będę kombinowała z 2 - fazówkami :)

      Usuń
  13. Nie miałam i raczej się nie skuszę, nie lubię jak na twarzy zostaje ten tłusty filtr!

    OdpowiedzUsuń

Nie lubię metody pozyskiwania obserwatorów typu"obserwujemy?", jeżeli podoba Ci się mój blog i masz ochotę go obserwować to będzie mi bardzo miło. Ja w wolnej chwili na pewno do każdego zajrze i jeżeli uznam treść za wartościową to na pewno taki blog zaobserwuję. Nie będzie to jednak "coś za coś"