Followers

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą estee lauder. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą estee lauder. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 sierpnia 2013

Estee Lauder- Pianka do demakijażu cera mieszana i normalna

Hej :) 



Dzisiaj parę słów o produkcie, który miałam okazję przetestować dzięki wygranej w rozdaniu jakiś czas temu :) Jest to pianka do demakijażu przeznaczona dla cery normalnej i mieszanej od Estee Lauder.


OPAKOWANIE:

Zakręcana tubka... i tu powiedzmy sobie szczerze- nie jest to najwygodniejsze opakowanie do odkręcania mokrymi rękami i zdecydowanie lepiej sprawdziłoby się opakowanie z pompką (ale nie czepiajmy się tak ;))



ZAPACH:

Nie jestem najlepsza w określaniu zapachów, na pewno nie jest to delikatny zapach, raczej dość intensywny mydlany i powiedziałabym, że mocno perfumowany, jednak zupełnie mi nie przeszkadzał.

KONSYSTENCJA:


Nazwałabym to kremo-pianką ;) Jest bardzo gęsta, nie spływa. Samo rozprowadzanie nie sprawia problemu, bo pianka jest bardzo aksamitna.





DZIAŁANIE:

Fantastyczne! Pianka na prawdę głęboko oczyszcza, po stosowaniu tego produktu czułam faktycznie, że moje pory są doskonale oczyszczone i zauważyłam znaczne ich zmniejszenie. Świetnie też radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Ciężko mi powiedzieć jak z podrażnianiem oczu, bo moje nie są wrażliwe i mało co jest w stanie je podrażnić. Jednak odradzałabym tą piankę osobom z bardzo suchą i wrażliwą skórą. Pianka na prawdę bardzo mocno oczyszcza skórę i po jej zastosowaniu staje się "tępa" w dotyku. Tak jakbyśmy przejechały palcem po mocno wypolerowanej szybie! ;) Mimo wszystko, nigdy nie miałam po niej problemów z suchymi skórkami, które niestety pojawiają się u mnie często :(

CENA:

Oczywiście jak to w przypadku Estee Lauder nikogo nie zdziwi, że największym minusem jest oczywiście cena... ja miałam okazję testować próbkę 30ml, natomiast za pełnowartościowy produkt czyli 125ml zapłacimy aż 90zł. Jest to stanowczo za dużo jak na produkt, którego używamy codziennie i jak wydajny by nie był skończy się stosunkowo szybko :(



Podsumowując: Pianka jest bardzo wydajna i niewielka jej ilość starczy na dokładne oczyszczenie twarzy. Stosowałam ją na zmianę z moim ulubionym żelem z Vichy, ale nie zauważyłam żadnego przesuszenia. Bardzo chętnie polubiłabym się z nią na stałe, gdyby nie CENA. Niestety powala mnie na kolana i o ile za dobry puder czy bronzer byłabym w stanie zainwestować więcej pieniążków, to produkt do mycia twarzy, którego zużywam dość sporo niestety odpada. Nie wykluczam, że kiedyś jednak się na niego skuszę, ale na pewno nie będę go stosowała codziennie, a np raz lub dwa w tygodniu, żeby na prawdę dobrze oczyścić skórę i zmniejszyć pory. 


Ocena:

4/6


Używałyście tej pianki? A może macie swoich faworytów? Koniecznie dajcie znać w komentarzach :) 


Buziaki!
Blondineczka :)

piątek, 7 czerwca 2013

To już jest koniec! [3]

Hej


Mimo, że mój drugi blog dopiero co się pojawił to jakoś od tego czasu czuję się bardziej zorganizowana :) Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, a miał ochotę mnie odwiedzić to zapraszam na mojego bloga książkowego Mole w książkach
Zgodnie z planem dzisiaj czas na serię "to już jest koniec" czyli denko :)


Opakowania magazynowane dwa miesiące i nawet mojemu mężowi zaczęły już przeszkadzać, a to oznacza, że czas najwyższy na post ;) ZACZYNAMY :)

Stały element w mojej łazience- odżywki Isana. Do tej pory te różowe były moimi ulubionymi, jednak w tym miesiącu zdradziłam je na rzecz wersji z niebieską nakrętką i muszę powiedzieć,że zastąpię nim wersję różową już na stałe :) Zużywam w tonach, więc niska cena przyciąga :)

Powróciłam do dawniej mojego ulubionego dezodorantu Rexona w wersji różowej i muszę powiedzieć, że był ok, ale kiedyś wydawał mi się lepszy. Teraz używam wersji czarnej.

Zużyłam mój ukochany żel pod prysznic Cien z lidla w wersji tropical mango- teraz pojawiły się nowe opakowania i niestety musiałam kupić inne zapachy, bo wraz ze zmianą opakowania okazało się, że tropical mango również zniknęło :( Mam nadzieję, że nie na stałe. Cena ok.3,50zł :)

Mój mąż zużył swój żel z adidas. Pachnie typowo męsko, jednak dość znacznie wysuszał skórę :/ Teraz furorę robi żel z wygranej od Variable Monika(dziękuje :)) OS dragon fruit z pieprzem :)


Jak zwykle też zużyliśmy dwa opakowania mydełek w płynie Isana, który zawsze ląduje w naszym automatycznym dozowniku do mydła(jeśli chcecie znać moją opinię o nim Klik

Dwa opakowania maszynek ;) Mąż najpierw stwierdził, że Bic nie są dobre i przekonał mnie do zakupu Wilkinson, po czym okazało się, że strasznie szybko się tępią i wróciliśmy z podkulonym ogonkiem do Bic :)

Mgiełka z Avon o zapachu zielonej trawy i kokosa- może być, ale szału nie ma. Mam jeszcze jedną wersję strawberry&guawa OKRUTNIE ŚMIERDZI i chyba zużyję ją jako odświeżacz powietrze. Miałam kiedyś chyba waniliową i byłam strasznie zadowolona. Nie wiem czy jeszcze taka jest, ale będę szukała :)

Płyn dwufazowy do demakijażu oczu Bielenda Awokado- miałam kiedyś i wydawało mi się, że jest mało wydajny. Po powrocie do niego zmieniam zdanie jest genialny i mam dwa opakowania zapasu :)

Krem Perfecta cera mieszana z mikroperłami matującymy- mój ukochany krem po którym moja cera jest fenomenalna i nie zamienię na żaden inny! Recenzja klik

Podkład Bourjois Healthy Mix Nr51. Nie będę tu się rozpisywać odsyłam do recenzji Klik
Mam już kolejne opakowanie :)


Żegnam się też z podkładem Revlon Colostay w kolorze 150 Buff- zdecydowanie zbyt ciężki i zapychający Recenzja klik


Z kremów do rąk zużyłam essence 2w1 wersja Care (miałam wszystkie wersje i wszystkie są bardzo fajne). Moja mama kompletnie się od nich uzależniła i tak jak ja nie znalazła lepszego. Póki co zużyłam też miniaturę Loccitane z 20% masłem shea (będzie recenzja). Mam jeszcze parę miniatur, więc wyrabiam sobie żelazną opinię :)

Szampony:

Próbka Goldwell - zdrowy blask i jedwabista gładkość do włosów suchych, zniszczonych i przeciążonych. Jak dla mnie jedna wielka KPINA, jeszcze nigdy nie miałam jednej wielkiej "bryły" splątanych włosów po jakimkolwiek szamponie.

Drugi to Joanna z apteczki babuni- szampon nawilżająco-regenerujący do włosów suchych i zniszczonych z ekstraktem z miodu i proteinami mlecznymi. Całkiem fajny, nie obciąża włosów, pachnie OBŁĘDNIE i na pewno jeszcze go kiedyś kupię :)

Krem antybakteryjny, matujący Siarkowa Moc- totalna porażka i zapychacz. Recenzja klik


Puder synergen w odcieniu 03 Sand- kiedyś bardzo go lubiłam, a teraz mam większe wymagania i chcę kupić puder kryolan, jednak do tej pory muszę zużyć jeszcze jeden synergen. Więcej go na pewno nie kupię.

Krem Estee LauderDay Wear- bardzo fajny, ale cena przeraża i właśnie ze względu na nią go nie kupię. Chyba, że ktoś mi zechce sprezentować ;) Recenzja klik

Tusze do rzęs:

Yves Rocher - mascara extra volume. Świetny tusz, bardzo dobrze pogrubiający i wydłużający rzęsy. Miałam w dwóch wersjach niebieski i czarny.

Golden Rose Cat Walk instant full volume, zwykła maskara... nic specjalnego, a jedyne czego się dopatrzyłam na plus to, że fajnie rozdzielała rzęsy. Niestety strasznie się kruszyła.

Zmywacz do paznokci mariza- niestety nie polecam, bardzo wysusza płytkę paznokcia i przy intensywnych kolorach w trakcie zmywania mamy lakier rozmazany po całym palcu....

Mini perfum Yves Rocher Flower Party- jak nie lubię kwiatowych zapachów tak ten urzekł mnie totalnie, długo się utrzymywał. Niestety nie mogę go znaleźć w stałej ofercie i dużym rozmiarze :( Atomizer bardzo fajny do torebki- szkoda, że szklany. Ucieszyłam się, że można go otworzyć, umyć i przelać coś innego :)

Wykończyłam też bezbarwny lakier Sephora (nic specjalnego..) i odżywkę Eveline- paznokcie twarde i lśniące jak diament- dla mnie była ideałem, ale wiem, że wielu osobom zrobiła krzywdę.

Zawsze staram się zużywać parę z nagromadzonych próbek i tym razem padło na:

Efektima- maseczka oczyszczająca- efekt cudowny, natomiast wkurzało mnie, że jak zasycha to zaczyna ściągać mocno skórę i osypywać się jak tynk :/

Perfecta- maseczka głęboko nawilżająca- bardzo fajna! skóra po niej jest bardzo gładka

Under20 3w1 żel myjący, peeling złuszczający, maska regenerująca- zużyłam jako żel/peeling, drobinki peelingujące są dość duże i fajnie usuwają martwy naskórek.

Celia- krem nawilżająco-łagodzący 20+ z masłem cupuacu?!?! - szukałam pełnowymiarowego opakowania, niestety nie udało mi się i muszę nacieszyć się kilkoma próbkami, a szkoda, bo krem jest na prawdę warty uwagi.

Z niekosmetycznych produktów wartych uwagi:

Na moje częste bóle głowy duże ukojenie dają mi  chłodzące plastry żelowe Apap Ice. Na początku podchodziłam do nich sceptycznie, ale dają tak przyjemne chłodzenie, że zawsze je mam w swojej apteczce i nie raz przyniosły mi ogromną ulgę w potwornym bólu głowy.

W sezonie grzewczym mam ogromny problem z wysuszaniem śluzówki nosa i wręcz nie mogę oddycha i wcześniej byłam w stanie używać dwa miesiące CODZIENNIE kropli Xylometazolin, których powinno używać się max parę dni. Dla własnego zdrowia poszukałam czegoś co mi pomoże i znalazłam Quixx- naturalna woda morska z Oceanu Atlantyckiego, łagodząca objawy spowodowane niedrożnością nosa i zatok. REWELACJA!

I już na koniec Uff.... Wyrzucam totalnie beznadziejną bazę z Kobo, bo nie ma nawet najmniejszego sensu jej trzymać Recenzja klik Omijajcie szerokim łukiem!

I to już wszystko :) Mam nadzieje, że któraś z Was dotarła do końca :)

Używałyście coś z moich denek? :) Byłyście zadowolone?

Po weekendzie recenzja Rimmel Apocalips- stellar i MacBooka Air  :)

Buziaki!
Blondineczka

wtorek, 26 lutego 2013

Estee Lauder Day wear- recenzja + czemu Blondi oszczędzała przez ostatnie miesiące ;)

Jakiś czas temu udało mi się wygrać w rozdaniu u Modnell, w którym wygraną był zestaw próbek estee lauder, między innymi bohater dzisiejszej recenzji, czyli:

Estee Lauder Day Wear Advanced Protection Anti-Oxidant Creme SPF15, czyli po ludzku krem na dzień z antyutleniaczami do cery normalnej lub mieszanej.

OPAKOWANIE
Jak dla mnie bardzo eleganckie, solidne- przeżyło parę upadków, wykonane z naprawdę grubego plastiku, który swoim wyglądem imituje szklane opakowanie :) Bardzo mi się podoba :)

Ja miałam okazję testować próbkę 7ml, krem jest ważny 24 miesiące od otwarcia co jest wg mnie strasznie długo... powiedziałabym, że aż za długo. Na moich nieszczęsnych studiach(technologia chemiczna) uczyli mnie, że substancje zawarte w kremach bardzo szybko po otwarciu tracą swoje właściwości i właściwie po krótkim czasie możemy smarować sobie nim już tylko stopy, dlatego 2 lata to dla mnie jakaś pomyłka. Za to bardzo na plus jest to, że krem posiada SPF15.

ZAPACH
Szczerze mówiąc bez rewelacji,  z jednej strony jest bardzo świeży z dominującą nutą ogórka, jednak troszkę przeszkadzała mi jego intensywność, bo zapach jest aż za ostry. Dość długo utrzymuję się na twarzy, ale nie przekreśliło to jego stosowania, bo najzwyczajniej w świecie się do niego przyzwyczaiłam.

KONSYSTENCJA I WYDAJNOŚĆ

Krem ma lekkie zielonkawe zabarwienie.Na pierwszy rzut oka myślałam, że będzie to ciężki krem bo jest bardzo gęsty, ale już po pierwszej aplikacji byłam zaskoczona, bo krem jest bardzo lekki, cudownie kremowy i fantastycznie się wchłania. Pozostawia na twarzy delikatny film, dzięki czemu nałożenie na niego podkładu jest czystą przyjemnością. Długo zwlekałam z jego recenzją, bo chciałam jak najdłużej go testować i muszę przyznać, że te 7 ml starczyło mi na naprawdę wiele użyć. Niewielka ilość wystarcza do nałożenia na całą twarz. 


DZIAŁANIE

Zdecydowanie jeden z najlepszych kremów jakie miałam. Nigdy nie wierzyłam w cudowne właściwości drogich kremów, ale muszę powiedzieć, że ten miło mnie zaskoczył. Zawsze miałam problem z suchymi skórkami na nosie, przy jego stosowaniu problem sam się rozwiązał. Nawilżenie było na prawdę cudownie, przy tym krem kompletnie mnie nie zapchał i w połączeniu z pianką oczyszczającą(recenzja niedługo) na prawdę zauważyłam znaczną poprawę mojej cery. Podkład trzymał się na tym kremie bardzo długo. Skóra jest bardzo gładka i po prostu czułam, że jest dobrze nawilżona.

CENA
No i niestety tu już nie jest tak cudownie.... Za 30 ml musimy zapłacić 130zł, a za 50ml już 250zł
Dla mnie jest to cena zaporowa i szkoda by mi było wydać, aż tyle pieniędzy na krem, nawet jakbym miała go kupować co 3-4 miesiące. Jednak jeżeli kiedyś będę miała za dużo pieniędzy ;), albo ktoś będzie chciał mi zrobić taki prezent to na pewno ten krem znajdzie się na mojej chciejliście :)

Dajcie znać co wy myślicie o kremach z wyższej półki i czy miałyście okazję takich używać. :)

I na koniec moja nowa miłość ;) Dzięki mojemu Kochanemu Mężusiowi, który bardzo mnie wsparł finansowo pozbyłam się mojego starego gruchota, który doprowadzał mnie do szału no i mam:




Na razie przestawiam się na nowy system i jak widać od razu wpakowałam się z nim do łóżka ;) Jest leciutki, nie grzeje się a przede wszystkim nie będą mnie wreszcie irytować Microsoftowe aktualizacje w najmniej odpowiednim momencie :/ Nie wiem czy też tak macie, ale ja zawsze jak się spieszyłam i wyłączałam laptopa to pojawiał się mój ulubiony komunikat "instalowanie aktualizacji 1z58 nie wyłączaj komputera i nie odłączaj od źródła zasilania" a w tym czasie mój środek lokomocji sobie odjeżdżał co doprowadzało mnie do ataku szału ;) Mąż ostatnio przyniósł nowy laptop i w ciągu 2 dni instalowało mu się ok 250 aktualizacji! Mam nadzieję, że będzie mi służył, bo był to dla mnie ogromny wydatek i liczę, że moje oszczędzanie się opłacało ;)

Buziaki!
Blondineczka :)

piątek, 30 listopada 2012

Nowa torebka + kolejna paczucha :)

Bardzo lubię weekendy, bo wtedy spędzamy z mężem dużo czasu razem, no i to błogie lenistwo :D Nie podoba mi się tylko aura za oknem, ale trudno jesień to jesień i musi być szaro- buro i do... No :D

Sponsorem mojej dzisiejszej poprawy humoru jest... Pani Listonoszka ;), która przytachała do mnie moją nową torebkę, na którą czekałam 3 tyg :/ i moją wygraną w rozdaniu u Modnell.
http://modnell.blogspot.com/ , której dziękuję za tak szybką wysyłkę :)

Do rzeczy torebka może nic specjalnego, ale mi się bardzo podoba. Nie wiem czemu zawsze jak jest na coś bum to mi się to zaczyna podobać dopiero jak "emocje już opadną" i tak było w tym przypadku. Chciałam elegancka, czarną torebkę i padło na zwyczajną torebkę w stylu shopper bag. cena już nie była tak zwyczajna, bo z przesyłką 160 zł, ale było warto, bo jest solidnie wykonana i mam nadzieję, że trochę wytrzma :)

W środku dopinana "saszetka" i długi pasek,który ja chowam do środka.

No i na koniec pokażę Wam co udało mi się wygrać u Modnell


W pięknej zielonej kosmetyczce otrzymałam:

- żel do mycia twarzy 30ml Perfectly Clean
- idealist even skintone illuminator 7ml

- advanced multi-protection anti-oxidant creme SPF15 7ml

Jak wiecie moim ulubieńcem jest podkład estee lauder double wear light, niestety ich kosmetyki są strasznie drogie, dlatego bardzo się cieszę z tych miniaturek i z szansy przetestowania ich. Zobaczymy czy są warte swojej ceny i czy skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie :) na pewno pojawią się recenzję :)

Buziaki
Blondineczka :)

czwartek, 22 listopada 2012

Tydzień dla podkładów - Estee Lauder Double Wear Light 01 i 02

Na sam koniec tygodnia dla podkładów zostawiłam mój obecny numer 1 :) Mowa o Estee Lauder Double Wear w wersji Light. Numer 01 kupiłam bardzo spontanicznie, czytałam trochę wcześniej o tym podkładzie, bo szukałam czegoś na prawdę dobrego na dzień mojego ślubu do którego malowałam się sama. I nie zastanawiając się zbytnio chwyciłam odcień 01. Jak się potem okazało akurat ten odcień wpada bardzo w róż,a ja potrzebowałam czegoś wpadającego w żóty, dlatego byłam strasznie zła. Jednak nic się nie zmarnuję, bo część podkładu oddałam cioci,a resztę sobie zostawiłam, bo mieszam go z innym i wtedy jest ok.


Do ślubu kupiłam sobie odcień 02, który udało mi się upolować w lutym na promocji w douglasie i za 15 ml, czyli połowę pełnowartościowego opakowania zapłaciłam 29zł :) kupiłam od razu dwa opakowania i wyszło mi to dużo taniej, ponieważ za odcień 01 zapłaciłam 165zł :(

Moja opinia:

Plusy:
- bardzo estetyczne opakowanie, i przede wszystkim wygodna tubka z której nic się nie ściera,a można wycisnąć produkt do samego końca
- świetnie kryje,a przy tym jest lekki, duuużo lżejszy od sławnego Double Wear i zgodnie z tym co podaje producent na opakkowaniu nie powoduje wyprysków, co było dla mnie bardzo ważne.
- jest bardzo trwały, wytrzymał na mojej twarzy cały dzień w dniu ślubu, makijaż zrobiłam o 11 a zmyłam po 5 rano następnego dnia. W międzyczasie przypudrowałam podkład dwa razy ok 19 i 23 po intensywnych tańcach(a mam cerę tłustą!)
- jest bardzo wydajny. W prawdzie nie używałam go codziennie, bo lubię testować nowe podkłady, ale mimo to gościł na mojej twarzy często i właśnie kończę pierwszą tubkę 15ml, więc na prawdę niewielka ilość starcza do pokrycia całej twarzy.
- nie brudzi ubrań
- fajnie można nim dozować stopień krycia, nie tracąc przy tym naturalnego wykończenia.
- kolor dopasowuję się do mojej bardzo jasnej cery, mimo, że po wyciśnięciu z tubki wydaje się bardzo ciemny.

Minusy:
-cena! 165 zł bez promocji za 30ml to dużo, ale z drugiej strony dostajemy na prawdę godny polecenia produkt
- nie wiem jak sprawdziłby się przy suchej cerze,ale na mojej tłustej czasem można odczuć lekkie przesuszenie. Ja pozbyłam się już moich suchych skórek z którymi miałam straszny problem, ale obawiam się, że mógłby je podkreślać.
- zapach podkładu jest dość intensywny, ale po nałożeniu już nieodczuwalny. Przy aplikacji może przeszkadzać, bardziej wrażliwym na zapachy osobom.

Numer 01 bardzo wpada w różowy odcień

Numer 02 na drugim zdjęciu od lewej wygląda jak rimmel match perfection, ten w buteleczce, ale po roztarciu cudownie wtapia się w skórę i dopasowuje do mojej bladej buzi. Wszystkie recenzowane podkłady celowo nakładałam na wewnętrzną stronę ręki, gdzie skóra jest najbardziej blada.

Jest to akutalnie mój faworyt i jeżeli będziecie miały okazję go przetestować to nie zastanawiajcie się, może i Wam przypadnie do gustu :)

A Wy macie swojego faworyta, którego poleciłybyście mi do przetestowania? :)

P.s
Dzisiaj otrzymałam od Ewy z bloga www.panna-mewa.blogspot.com ( na którego Was serdecznie zapraszam), paczuszkę, bo jak wiecie lub nie ;) wygrałam u Ewy rozdanie :) a co w paczuszce?

Wszystko było bardzo dokładnie zabezpieczone i doszło do mnie bez najmniejszego zadrapania :) bedzie co testować i na pewno pojawią się recenzje :)

Buziaki
Blondineczka :)